Choć nie widziałam na ten temat żadnych statystyk, jestem przekonana, że wiele osób, które poddają się w tym momencie dobrowolnej kwarantannie podczas szukania pomysłów na zagospodarowanie nieoczekiwanie dużej ilości wolnego czasu pomyślało o nauce języka. Trening mózgu, poczucie rozwoju i samorealizacji, możliwość głębszego wniknięcia w daną kulturę czy łatwiejsza komunikacja z lokalsami podczas podróży to wystarczająco atrakcyjna motywacja do tego, by wygospodarować trochę czasu na doskonalenie swoich umiejętności językowych, nie tylko podczas pandemii, ale i wtedy, gdy życie wróci do normalności.

Jestem wielką fanką języków obcych i sama w różnym stopniu zaawansowania mówię po angielsku, hiszpańsku, niemiecku, francusku i katalońsku. Nauka tego ostatniego to efekt mojej fascynacji Katalonią i czysta przyjemność. Na pewnym etapie język hiszpański przestał mi wystarczać i postawiłam sobie cel, by podczas podróży do Barcelony rozmawiać właśnie po katalońsku.

Przez wszystkie lata wypracowałam sobie zasady i sposoby, które skutecznie pomagają w szlifowaniu językowych umiejętności. Zebrałam je dla Was w tym wpisie, zapraszam!

Dobór odpowiedniego sposobu nauki

Zajęcia w grupie, prywatne korepetycje, lekcje online, samodzielna nauka z wykorzystaniem aplikacji… Jest tyle dostępnych opcji, że bez problemu wybierzecie coś dla siebie. Warto jednak przeanalizować nasze dotychczasowe doświadczenia z nauką języka i świadomie wybrać sposób, który najbardziej nam odpowiada. Potrzebujesz narzucenia regularności i lubisz wzajemną motywację? Wybierz zajęcia w grupie. Najważniejsza jest dla Ciebie elastyczność czasowa? Zacznij od kursów online. A może cenisz sobie indywidualne podejście i najlepiej sprawdzą się u Ciebie prywatne zajęcia z nauczycielem?

Przetestowałam na sobie wszystkie te sposoby i doszłam do wniosku, że największe postępy robię, gdy mam prywatne zajęcia raz w tygodniu, zostawiając sobie sporo czasu na pracę indywidualną. Zawsze mam milion dodatkowych pytań i lubię omówić dane zagadnienie bardzo dokładnie, ponadto nie przepadam za nauką języków w formie zabawy i z tego powodu zajęcia w kilku- czy kilkunastoosobowej grupie okazały się dla mnie bardziej męczące niż satysfakcjonujące, z kolei Robert ceni sobie element rywalizacji i wzajemnej motywacji oraz możliwość lekcji kilka razy w tygodniu i szkoła językowa okazała się dla niego strzałem w dziesiątkę. Każdy jest inny, ale najważniejsze, byśmy wybrali ten sposób, który jest dla nas najbardziej optymalny.

Regularność i metoda małych kroków

To dla mnie kluczowa kwestia. Nigdy nie byłam zwolenniczką wielkich, ale sporadycznych zrywów i wybierałam mniej spektakularne, ale regularne działanie. Przy językach ta metoda sprawdza się idealnie – łatwiej jest nam uczyć się kilku czy kilkunastu nowych słówek dziennie niż jednorazowo przyswoić ich kilkaset. Prościej wygospodarować kilkanaście minut dziennie niż kilka godzin raz w tygodniu. Dzięki systematycznej, regularnej pracy, w dłuższej perspektywie z pewnością osiągniemy lepsze rezultaty. „Ludzie przeceniają ile mogą zrobić w dwa tygodnie, a nie doceniają, ile mogą osiągnąć w pół roku”, sparafrazował słynne zdanie Robert, gdy czytałam mu ten akapit.

Otaczaj się językiem

Nauka języków chyba nigdy nie była tak łatwa jak obecnie. Dostęp do zagranicznych stron internetowych, filmów, seriali, książek, radia, muzyki, gier, podcastów czy profili o tematyce językowej sprawia, że nasza nauka nie musi ograniczać się wyłącznie do kursów czy studiowania podręczników. Im więcej masz kontaktu z językiem ma co dzień, tym więcej nowych słówek przyswoisz. Dodatkowo masz do czynienia z naturalnym językiem, a nie z książkowymi przykładami, które – choć świetnie tłumaczą gramatyczne niuanse – nie zawsze przydają się w życiu.

Polecam zwrócić uwagę na dwie kwestie. Po pierwsze, łącz ze sobą różne formy kontaktu z językiem, by i czytać, i słuchać. Po drugie, korzystaj z różnych źródeł, by przyswajać słownictwo z różnych dziedzin, zarówno formalne, jak i kolokwialne. Swoją przygodę z językiem hiszpańskim zaczęłam od portali o tematyce piłkarskiej i po pierwszych tygodniach doskonale znałam hiszpańskie nazwy wszystkich pozycji na boisku, potrafiłam obudzona w środku nocy powiedzieć jak jest „spalony” czy „rzut rożny”, ale nie do końca umiałam poprosić o produkty spożywcze w sklepie czy zapytać o drogę. Tak jak ograniczając się do oglądania Narcos będziemy mieć problem z wykorzystaniem nowych słów w pracy, tak samo korzystając wyłącznie z treści pisanych bardzo formalnym językiem będzie nam trudniej w codziennych konwersacjach.

Poniżej dzielimy się pomysłami na codzienny kontakt z językiem:

  • Zmień język w telefonie, w grze czy na Facebooku (zapamiętaj tylko jak go przywrócić :)
  • Oglądaj filmy i seriale z oryginalnym dźwiękiem i polskimi napisami, a w dalszej kolejności z napisami w języku, którego się uczysz. Jeśli chodzi o hiszpański, na Netflixie jest obecnie naprawdę sporo seriali, które poza dobrą rozrywką pomogą Ci też w nauce. Szczególnie polecamy Narcos, Dom z papieru, Szkołę dla elity  czy Velvet.
  • Czytaj wiadomości na zagranicznych portalach informacyjnych. W przypadku hiszpańskiego warto śledzić La Vanguardię, El Pais czy El Mundo. Jeśli interesuje Cię tematyka sportowa, przeglądaj Sport, Mundo Deportivo, AS-a czy Markę. Do szlifowania języka katalońskiego przyda się El Periódico czy ara.cat. Nie wspomnę już o zagranicznych blogach czy magazynach internetowych o interesującej Cię tematyce, których lektura jest wspaniałą – i niezwykle przyjemną – formą nauki.
  • Czytaj książki w obcym języku. Jeśli zaczynasz, wybierz te dla dzieci czy nastolatków, są pisane prostszym językiem. Absolutnie nie zaczynaj przygody z hiszpańskim od książek Zafona, łatwo na nich polec ;) Nowe słówka sprawdzaj w słowniku i notuj.
  • Oglądaj mecze z komentarzem w obcym języku – to był dla nas hit, jeśli chodzi o osłuchanie się z katalońskim. Następnym razem, gdy będzie grać FC Barcelona, wycisz komentarz w TV i posłuchaj legendarnego Joana Maria Pou w stacji RAC1.
  • Słuchaj zagranicznej muzyki i tłumacz piosenki. To taki przyjemny sposób! A do tego pozwala nam i na naukę słówek, i na szlifowanie ich wymowy oraz akcentu. Najczęściej sięgam po tekst piosenki po co najmniej kilku jej odsłuchaniach. Wcześniej daję sobie czas na to, by jak najwięcej wychwycić ze słuchu. Następnie wyświetlam tekst i śledzę go wzrokiem podczas słuchania piosenki, by oswoić się z wymową słów czy zdań, które były dla mnie wcześniej niezrozumiałe. Kolejnym krokiem jest próba przetłumaczenia tekstu i wynotowania nowych słówek. Każde kolejne osłuchanie piosenki to dla nas świetna szansa na ich utrwalenie. Ponadto tekst jest dobrym punktem wyjściowym do zgłębienia danej kultury – przeczytajcie słowa utworu Jenifer zespołu Els Catarres. Tam aż roi się od aluzji i katalońskich stereotypów! Hiszpańskojęzycznych twórców znacie z pewnością wielu, a i bogata dyskografia jednej tylko Shakiry wystarczy pewnie, by dojść do całkiem niezłego poziomu języka. Jeśli chodzi o katalońskich artystów, polecamy – zarówno muzycznie, jak i językowo –  takie zespoły jak Blaumut, Els Catarres, Txarango, Els Amics De Les Arts czy Manel. Każdy Katalończyk doceni też, jeśli będziecie znać twórczość Lluisa Llacha i będziecie umieli zaśpiewać kultową piosenkę Boig per tu zepołu Sau.
  • Słuchaj zagranicznego radia i podcastów, oglądaj TV lub programy na Youtube. O ile szansa na notowanie nowych słów jest tu mniejsza, tak jest to świetny sposób na ćwiczenie rozumienia ze słuchu i przy okazji bycie na bieżąco z tym, co się w danym kraju dzieje. Dodatkowo zyskujesz nowe źródło informacji, rozrywki i inspiracji. Z katalońskich rozgłośni polecamy Catalunya Radio i wspomniane wcześniej RAC1.
  • Social media – Instagram czy Facebook możemy wykorzystać też do nauki języka, zarówno śledząc ulubionych zagranicznych twórców, jak i konta osób, które danego języka uczą. Bardzo polecam konto Karoliny z @blogmespain, która fantastycznie uczy hiszpańskiego!

Notowanie nowych słówek

Jeśli tak jak ja jesteście wzrokowcami, ta metoda dobrze się u Was sprawdzi! Nowe zasłyszane czy przeczytane słówka zapisuję w jednym miejscu, tworząc swój słowniczek. Wcześniej korzystałam z osobnego zeszytu, obecnie zapisuję je w dedykowanej danemu językowi notatce na telefonie. Nowe słówko jest dla mnie puntem wyjścia – szukam także pokrewnych słów czy wyrażeń i idiomów, które je zawierają. Regularnie do listy wracam i powtarzam słówka, wykorzystując wolne chwile, jak choćby przejazd tramwajem czy czekanie w kolejce.

Tłumaczenie tekstów

To właśnie regularne tłumaczenie artykułów o tematyce sportowej pozwoliło mi zrobić bardzo szybkie postępy w języku hiszpańskim. Był okres, kiedy poświęcałam na to około dwóch godzin dziennie. Po kilku miesiącach przetłumaczenie tekstu określonej długości potrafiło zająć mi kilka razy mniej czasu niż na początku. To pójście o krok dalej niż przeczytanie tekstu i wynotowanie słówek, wymaga od nas więcej pracy, ale też więcej daje. Spróbujcie przetłumaczyć sobie jeden artykuł tygodniowo, nawet krótki, a gwarantuję, że z czasem odczujecie bardzo duże efekty.

Mówienie do siebie

Nie zawsze mamy możliwość regularnych konwersacji w danym języku, a rola mówienia jest w nauce kluczowa. Spróbujcie zatem mówić sami do siebie! Planujcie dzień, twórzcie listę zakupów, nazywajcie wykonywane czynności czy opowiadajcie o swoim dniu w języku obcym. Oswoicie się z językiem i docenicie swoją płynność wypowiedzi, gdy przyjdzie Wam porozmawiać z nativem.

Odważcie się i używajcie języka

Bardzo wiele osób w moim otoczeniu, które dobrze radziły sobie z nauką gramatyki i słówek, blokowało się i wstydziło, gdy nadchodziła okazja do rozmowy z obcokrajowcem. Zupełnie niepotrzebnie! Najlepsze co możemy dla siebie zrobić, to nie bać się popełniać błędów i cieszyć się rozmową. Bądźmy dla siebie wyrozumiali. Świat się nie skończy, jeśli pomylimy jakiś czas czy odmianę czasownika. Zamiast wstydu, bądźmy dumni z tego, ile udało nam się powiedzieć w innym języku. Popełniłam już niejeden błąd rozmawiając w Barcelonie po katalońsku, a spotykałam się wyłącznie z bardzo pozytywnymi reakcjami i podziwem ze strony Katalończyków, że uczę się ich języka. 

Przełomowy był dla mnie moment, gdy w wieku 14 lat pojechałam na zagraniczny obóz do Szwajcarii, podczas którego dzień w dzień mieliśmy warsztaty w międzynarodowym gronie. Nie było wyjścia, musiałam dużo mówić, na początku było trudno, ale już po kilku dniach pozwoliło mi nabrać językowej odwagi.

Uczmy się regularnie, doskonalmy swoje umiejętności, ale też pozwólmy sobie popełniać błędy i korzystajmy z okazji do rozmowy w obcym języku, nawet jeśli znamy na razie tylko jeden czas i o minionych wakacjach będziemy opowiadać w czasie teraźniejszym ;)